sobota, 26 grudnia 2009

Warszafski Deszcz - Powrócifszy (2009)

Warszafski Deszcz - Powrócifszy

/bracie - tyle się stało w międzyczasie/w międzyczasie nie da się ominąć międzyczasu/

Przypominam sobie swoje lata podstawówki. Nie dużo o tych czasach mogę powiedzieć, ale pamiętam ze swojego życia kilka faktów, głównie muzycznych.
Miałem pare płyt i kaset (sic!) różnych rapowych wykonawców. Słuchałem ich bardzo dużo, uwielbiałem ich muzykę, a teksty znałem na pamięć. Między innymi "3;44" Kalibra 44, "The Marshall Mathers" Eminema, "IV" Cyperss Hill, różne składanki z pisma "Klan" z rapem z ówczesnego podziemia (oldschool - 1998/1999 :D). Był też wśród mojej ubogiej kolekcji album nietuzinkowy, szczery i luźny - "Nastukafszy". Na kasecie! "A-a-a-a-aluminium szeleści!".
Czas szybko leci.
Nim się obejrzałem - minęła dekada. Znowu oblał mnie deszcz. Warszafski.

Tede - postać bardzo kontrowersyjna (szczególnie ostatnio). Prawdziwy "brzydki, zły i szczery" polskiego rapu. Umówmy się - O.S.T.R. tak zażartych anty-fanów jak Tedunio nigdy nie miał. Chłopak z ławki, który według mnie do swojej pozycji i ilości "hajsu" doszedł tylko i wyłącznie swoją ciężką pracą i należy mu się szacunek za wkład do kultury hip-hopowej. Wszystkim "prawilniakom" piszącym w internecie złe rzeczy o nim radzę przypomnieć sobie czy przypadkiem na którymś z melanży pijani nie śpiewali "DRINA GONI KOLEJNY DRIN".
Nie mniej zrobił Numer Raz - może nie w materii tworzenia, ale promocji dobrej muzyki, pomocy młodym i zdolnym. Wielkie Joł dla wielkich osób.
Kiedyś w składzie WFD był też Dj Jan Mario, ale na "Powrócifszy" jest tylko "dwóch kolesi z tej ławki". Więc "nie mówmy o trzecim" - podobno "szkoda gadki".

Dowiedziałem się o tym, że Warszafski Deszcz znów będzie padac na koncercie na AWFie, gdzie miałem przyjemność zobaczyć Numera Raz na jednej scenie np. W.E.N.Ą. i Djem Medykiem. Przyjąłem to podekscytowany, ale z rezerwą. Zapowiadane powroty klasyków z przeszłości kończą się zwykle słabą muzyką. Szczególnie po takim czasie - 10 lat to kawał historii. Dużo się zmienia, zmieniają się realia, zmienia się scena. Zmienia się tryb życia twórców i efekt ich pracy często jest nieszczerym powrotem do swoich "złotych czasów", albo nowym i nietrafionym obliczem. Całe szczęście przez ten okres chłopaki się nie obijali i działali prężnie dla dobra kultury, którą pokochali jako młodzież.

Trzecia płyta w końcu wyszła, a medialny szum pojawił się dopiero po wydaniu. Wielki szacunek za to, że Tede i Numer nie poprzedzali "Powrócifszy" tracklistą, teledyskami na Vivie i MTV, zajawkami na youtube, czy promomixami. Jak widać Warszawa (i nie tylko) pamiętała przez dziesięć lat o tej kultowej formacji i album znalazł nabywców bez nadmiernej, niepotrzebnej i przepompowanej reklamy.

Ja też pamiętałem i gdy tylko dowiedziałem się o premierze - wziąłem się za słuchanie.

"Powrócifszy" zaczyna się rozmową telefoniczną, z deszczem w tle. Numer Raz proponuje Tedemu kebab, bo akurat jest w budce serwującej ulubione przysmaki szwędających się nocami po Warszawie. W tle, oczywiście, deszcz. Dobrze wiedzieć, że chłopaki nadal lubią "bumszakalaka". To znaczy, że mimo tego, że "W Międzyczasie" dużo się zmieniło reaktywacja Warszafskiego Deszczu wygrzebała z ich środka tych samych gości z okładki "Nastukafszy". To zapowiada dobry album.

I taki jest.

Bity są bardzo świeże, ale w duchu oldschoolowych produkcji. Dużo sampli żywych instrumentów. Flet w "Dekadzie", świetne dęciaki w "Robi Się Przester", a nawet przesterowana gitara elektryczna w "Więcej Ruchów".
Bitami zajęli się znani, poważani producenci. Między innymi O.S.T.R. w moim ulubionym utworze z ponadczasowym przesłaniem "Weź To Kurwa Pogłośnij", oraz Kixnare (np. "Tak się robi hip-hop"). Poza nimi za "Powrócifszy" od strony muzycznej odpowiedzialni są: Dj Steez (nie, nie Kanye West), Erio (świetny bit do "W Międzyczasie"), Matheo, Luxon no i oczywiście Sir Michu. W pewnych kręgach kultowy już "Już Od 99 Płynę" z genialnymi cutami Dja Maca. Poza nim skreczami na płycie zajął się Dj Abdool.
Moim ulubionym podkładem zdecydowanie jest bit O.S.T.R.. Z charakterystycznym, ciepłym trzaskiem winyla i piękną melodia skrzypiec! Swoją drogą Adaś poważnie zajął się remixem całej płyty. Kolekcjonerskie "Podostrzyfszy" wyszło całkiem niedawno - niestety tylko na winylu, w niedużym nakładzie, ale za duże pieniądze - ponad 200pln. Pozostaje nam, zainteresowanym czekać na reedycję na kompakcie, która myślę, że w końcu wyjdzie - Warszafski Deszcz w całości na bitach O.S.T.R.?! To mówi samo za siebie.

Teksty dotykają wielu różnych tematów. Mamy luźniejsze - o zajawkach i codzienności, poważniejsze - o przeszłości, o pracy, czy podsumowaniu swojej dziesięcioletniej obecności na polskiej scenie. Mówią o miłości do kultury hip-hopowej i swoich poglądach na jej temat w "Tak się robi Hip-Hop". O "Leniwych Dniach" nietypowych trzydziestolatków. O tym, że lubią wydrzec mordę ("Robi Się Przester") i o tym, że poza tym, że zmieniło się dużo wokół zmienili się sami ("Czas Nas Zmienił Chłopaki" z bardzo dobrym, gościnnym występem Metropolii).

/Więcej ruchów, a mniej pierdolenia/

Mamy bardzo trafne podsumowanie polskiego, narzekającego na wszystko, społeczeństwa w "Więcej Ruchów". Narzekasz na polski rap? "Mikrofon czeka, mikrofon mikrofon czeka". W końcu "jak nic nie zmieniasz, to nic się nie zmienia". Polecam.

Tedunio i Numer po "Nastukafszy" skupili się na swoich własnych drogach. Pierwszy zajął się (kontrowersyjną i szeroko krytykowaną) solową twórczością i rozkręcaniem wytwórni Wielkie Joł, która wydała między innymi bardzo znaną "Siłę Sióstr" Sistars. Drugi założył studio Lubię Wąchać Winyl oraz fundację "Spoko Dzieciak", ale wydał też dwa solowe albumy.

Skoro przez tyle czasu działali solo, to na płycie musiały znaleźć się solowe utwory. W obydwu gościnnie pojawia się wokalistka Seta.
Nie chcę oceniać, czy lepszy jest "Świat Zwariował w 33 lata", czy "Zawsze Spoko". Te kawałki mówią o dwóch zupełnie innych światach. Jednak solówka Tedego jest bardzo szczera i mówi o ważnych rzeczach. Jest spowiedzią człowieka przez niektórych znienawidzonego, który jednak potrafi trzeźwo spojrzeć na swoją karierę i to dlaczego tak się potoczyła. Każdemu anty-fanowi polecam ten utwór, bo dotyka nie tylko jego samego, ale wszystkich skaczących sobie do gardeł raperów.

Po tylu latach drogi tych dwóch raperów znowu się ze sobą połączyły. Tede mówi, że Warszafski Deszcz go zmienił na lepsze i to chyba prawda, bo to co ostatnio wyprawia przyprawia mnie o wielkie zdumienie. Ostatnie dokonania - solowy album "Notes 2" ("Pozytywizm"), diss na Peję ("Errata - pt.1, pt.2), czy wydany przed paroma dniami mixtape "A/H24N2" świadczą o tym, że nie wolno Tedego lekceważyć - potrafi robić rap z krwi i kości, rzucac mocne, przemyślane zwrotki. Już Onar się o tym przekonał, o Rychu nie wspominam. Tede Żyje tym i kocha to. A "stawiali katafalk".

Bardzo żałuję, że Numer Raz nie pokazał się z tak dobrej strony jak Tede, bo jest raperem z potencjałem, a kilka zwrotek z przeszłości bardzo lubię. Nie mówię, że jest gorszy - po prostu uważam, że Tede dał z siebie wszystko, a Numer potraktował płytę bardzo luźno. No, ale wiadomo - w końcu "TDF z mikrofonem, Numer Raz zawsze spoko"

Płyta jest szczera, ociekająca miłością do kultury, kawałem porządnego, klimatycznego rapu opartego na dobrych korzeniach. Okazuje się, że po tylu latach nadal można świetnie bawić się tą muzyką, mieć zajawkę i chociaż starzeć się fizycznie - płynąc jeszcze lepiej niż 10 lat temu.

9,1/10

the sir:


Jeremy Geddes - Freeway

4 komentarze:

  1. przypominam też o GIB Gibonie w jakże zacnym składzie któremy tede spuścił wpierdziel niemal sam. to także potwierdza jego umiejętności. z recenzją zgadzam sie 100%.

    pozdro.

    przemek s.

    OdpowiedzUsuń
  2. no pewnie, sławna bitwa w Płocku, a Pezecikowi kabel wypadł. Obrońcy nie obronili tytułu i też o tym pamiętam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc tak - najwięcej antyfanów w tym kraju ma chyba Żurom a nie OSTR czy Tede. Płytę sobie pobiorę w piątek, bo od pewnego czasu bardzo się interesuje hh. Twórczość Tedego nigdy nie była mi bliska, nie lubię gościa i mam przez to antypatię do jego twórczości zresztą może źle do tego podchodzę bo zawsze oceniałem go jako rapera który nawija tylko o pękniętych jeżach i rzadko mówi o czymś konkretnym czy głębokim. Z twórczości tego zespołu znam właściwie tylko te najbardziej rozpoznawalne kawałki. Jeszcze wracając do Tedego żebyś mnie źle nie zrozumiał nie jestem jednym z tych nienawistnych antyfanów którzy zlewają go kompletnie i życzą mu jak najgorzej. Znam jego wkłada w polski hh i doceniam go, jest to na pewno bardzo ważna persona dla tego gatunku, ale dla mnie po za stroną muzyczną którą ma dobrą koleś nie nawija o czymś co by mnie interesowało i przemawiało do mnie. Mimo wszystko płytę chętnie przesłucham i zachęciłeś mnie a właściwie to nie to co zachęciłeś co od Ciebie pierwszego dowiaduję się ze coś takiego się ukazało. Odnośnie twojego powrotu do wspomnień z dzieciństwa to byłem ciekawy kiedy wspomnisz o tym jak słuchałeś Kalibra 44. Pamiętam doskonale jak ich słuchałeś i jaki byłeś zajarany. Jak wtedy wierzyłem ze to gwałt na muzyce, jak widać miałeś wówczas szersze horyzonty muzyczne ode mnie bo ja do Kalibra 44 dojrzałem dopiero parę lat temu i doceniłem ich wielki wkład w polską scenę muzyczną. Komentarz zamieszczam ze sporym opóźnieniem bo po tym jak go napisałem to gdzieś mi się zapodział. Swoją drogą już czas na kolejnego posta, nie tak żebym Cię strofował ale czas najwyższy, chyba że nic ciekawego się nie ukazało wtedy możesz napisać o „Naszej klasie” po hebrajsku :P Pozdrawiam i liczę że rychło się zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  4. popieram opasa, coś się rozleniwiłeś ostatnio ;]

    OdpowiedzUsuń